środa, 20 marca 2013

Rozdział 1.

     Na początek chciałam wam powiedzieć, że jeśli chcecie być informowani na tt o nowych rozdziałach, to piszcie swoje tt w komentarzach lub piszcie do mnie na tt ----> https://twitter.com/penisbackflip69. Jeśli mielibyście do mnie jakieś pytania, to możecie pisać na tt lub na asku ----> http://ask.fm/PEENIIIIIISSBACKFLIP69.+ Dodawajcie się do obserwatorów :)

     A teraz może kilka informacji wprowadzających do opowiadania. Są wakacje, a konkretnie pierwsza połowa lipca 2012r. Akcja dzieje się w Londynie, a całość jest opowiadana z perspektywy głównej bohaterki - Ally.

     To chyba wszystko, co chciałam powiedzieć. Miłej lektury :)

 

     Obudziłam się o 7 rano z wielką ochotą na zwagarowanie z pracy. Nie miałam dzisiaj ochoty na kolejny dzień stania za ladą w jakimś warzywniaku na obrzeżach Londynu. Co prawda ta praca daje mi odpowiednie zarobki, ale do najciekawszych nie należy. Stoisz w pomieszczeniu pełnych skrzynek owoców i warzyw. W powietrzu unosi się przyjemy zapach jabłek...Ale co z tego ? Są wakacje. Lipiec. Słońce świeci jak oszalałe, a na dworze jest gorąco. Właśnie skończyłam szkołę i powinnam spędzać ostatnie wakacje przed pójściem na studia na wypoczynku. Najlepiej gdzieś, gdzie o nic nie trzeba się martwić. Chętnie pojechałabym tam z CeCe. Poopalałybyśmy się, poleżały na plaży, pochodziły na imprezy...Dobra ! Koniec ! Starczy tych marzeń ! Trzeba zwlec się z łóżka i przygotować się do wyjścia do pracy.

     Wstałam z łóżka i odbyłam poranną toaletę. Nie zajęło mi to za dużo czasu. W końcu to nic trudnego. Parę pociągnięć maskarą, trochę pudru i gotowe. Z łazienki poszłam do swojego pokoju i ubrałam się w biały top i czarne krótkie spodenki. Na stopy założyłam czarne balerinki, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Razem dawało to niesamowity efekt. Sięgające do psa blond włosy idealnie dopełniały cały wizerunek. Tak przygotowana, zeszłam na dół do kuchni zjeść śniadanie. Jako, że nie byłam zbyt głodna, spożyłam miskę płatków z mlekiem i wypiłam filiżankę kawy. Spojrzałam na zegarek. Była 7.40. Idealny czas na wyjście do pracy. Warzywniak, w którym pracuję, nie jest bardzo oddalony od mojego miejsca zamieszkania, ale trzeba tam dojechać metrem.
 
     Na stacji jak zawsze było tłoczno. Te same twarze widziane codziennie mijały mnie po drodze do mojego pociągu. Gdy tylko przepchnęłam się przez tych wszystkich ludzi, spokojnie zajęłam miejsce przy oknie i czekałam aż na tablicy wyświetli się nazwa mojej stacji docelowej. Dojechałam. To już. W końcu to tylko 3 przystanki.

     Po dojściu do drzwi warzywniaka, standardowo otworzyłam sklep i rozpoczęłam swoją jakże fascynującą pracę. 'To tylko do 17' pomyślałam. 'Wytrzymasz.' 

      Dzień mijał dość szybko. W sklepie był niezbyt duży ruch. Co jakiś czas ktoś wchodził i kupował to jabłka, to znów trochę marchewki. Jednak w okolicach lunchu wszystko ucichło. O tej godzinie ludzie siedzą w domach lub jedzą coś na mieście. Nikt nie ma czasu ani ochoty na robienie zakupów w jakimś zwykłym warzywniaku. Jakie było moje zdziwienie, kiedy o 13 do sklepu wbiegł jakiś chłopak. Miał założony kaptur na głowę i okulary przeciwsłoneczne, więc nie mogłam dostrzec kim był mój nowy klient. Zanim zdążyłam wypowiedzieć swoje kasjerskie 'Dzieńdobry', przybysz zapytał:
- Mogę się gdzieś tutaj schować ? Proszę.
Nie wiedziałam, o co mu chodzi. Bo jakim normalny człowiek wbiega do warzywniaka i chce się ukryć ? Chyba tylko idioci...No, ewentualnie wariaci. 
- Ale nie obrabowałeś banku ? - zapytałam, a na jego twarz wkradł się nieśmiały uśmiech.
- Nie. No skądże. Chcę się ukryć przed moimi fankami. Wszystko ci wytłumaczę, tylko proszę pomóż mi.
Przez jego głos i nieznikający z twarzy uśmiech, nie mogłam mu odmówić. Nie wiem dlaczego, ale coś szczególnego przyciągało mnie do tego chłopaka. Był jakiś taki inny. Nie był podobny do facetów, których wcześniej znałam. Skinęłam głową i zaprowadziłam go na zaplecze. 
- Tutaj jest bezpiecznie. Możesz zostać, jak długo chcesz. - powiedziałam, na co chłopak ściągnął swoje 'przebranie' i powiedział:
- Jestem Louis Tomlinson. Dziękuję ci za pomoc. - teraz to dopiero się uśmiechnął ! Myślałam, że zemdleję ! Tak cudownego i szczerego uśmiechu jeszcze w życiu nie widziałam. Zrobiło mi się ciepło na sercu, bo wiedziałam, że był on przeznaczony specjalnie dla mnie.
- Miło cię poznać. - odwzajemniłam uśmiech - Nazywam się Ally Murray. Teraz muszę wracać za ladę, więc wybacz, ale muszę cię zostawić samego.  
Chłopak tylko kiwnął głową na znak, że się zgadza, a ja wyszłam z pomieszczenia.

     Stanęłam przy kasie i zaczęłam rozmyślać, jak to możliwe, że taka gwiazda jak Louis Tomlinson tak po prostu wbiegła do mojego sklepu i poprosiła o schronienie. Nie sądziłam, że znani ludzie są zdolni wymyślić coś takiego. Z drugiej jednak strony, to Louis Tomlinson. Tylko on mógł wpaść na taki pomysł. 'Może wpadł na marchewkę?' pomyślałam. 

     Tak. Macie mnie. Jestem directionerką. Odkąd zobaczyłam ich pierwszy występ na żywo w telewizji. Wiedziałam, że w tych chłopakach jest coś szczególnego. Byłam wręcz pewna, żedaleko zajdą. A teraz co ? Są znani na całym świecie. Ja to jednak mam przeczucie.

     Stałam tak i rozmyślałam, gdy nagle ktoś przytulił mnie od tyłu. 
- Louis ! - krzyknęłam lekko przestraszona - Zaskoczyłeś mnie.
- Przepraszam. Nie chciałem, żebyś dostała zawału - powiedział trochę smutnym głosem - Ale przecież musiałem ci jakoś podziękować za uratowanie mi tyłka. Gdyby nie ty, to pewnie chodziłbym teraz po ulicy w porwanych na strzępy ciuchach i to jeszcze na boso. Kocham moje fanki, ale niektóre jak zaczną, to potem tak to się kończy.
- Nie szkodzi. - uśmiechnęliśmy się do siebie i znowu poczułam to przyjemne ciepło w sercu. Czemu on tak na mnie działa ? Próbowałam to sobie jakoś wyjaśnić, ale nie potrafiłam.

     Do wieczora nie było już żadnego klienta w sklepie, więc resztę dnia spędziłam w warzywniaku rozmawiając z Lou o wszystkim i o niczym. Opowiedziałam mu o sobie trochę i bardzo zainteresowała go moja pasja do muzyki. Nie wiem, jak do tego doszło, ale jakimś cudem Louis powiedział, że muszę kiedyś coś zagrać dla niego i dla chłopaków. To byłoby spełnieniem marzeń. Grać beztrosko na gitarze dla swoich idoli.

     Wybiła 17. Powiedziałam chłopakowi, że muszę zamknąć sklep i trochę w nim posprzątać zanim wyjdę.
- Pomogę ci - zaproponował Louis. - A potem odprowadzę cię do domu.
- Ale... - chciałam zaprotestować, ale chłopak miprzerwał.
- Nie ma żadnego ale. Pomagam ci i koniec. A jeśli chodzi o odprowadzenie cię do domu, to uczynię to z najszczerszą przyjemnością. - tu puścił do mnie oczko. Poczułam, że chyba zaczynam się rumienić. Nie chciałam mu tego teraz okazywać. To za wcześnie. Dopiero co go poznałam, a już bym coś do niego czuła ? Dziwne...Przecież ja się nie zakochuję. Przynajmniej teraz tak jest. Po tym jak poznałam tych wszystkich dupków, z którymi kiedyś byłam. Jak ja w ogóle mogłam dopuścić do rozpoczęcia jakiejkolwiek rozmowy z nimi ? Przecież oni nie zasługiwali na to.

     Jakoś się uwinęliśmy z tym sprzątaniem przed wybiciem przez zegar godziny 18. Nie powiem, żeby to było szybko, ale jak na nasze 'sprzątanie', to zrobiliśmy to błyskawicznie. Znacznie wolniej się porządkuje skrzynki z warzywami, jak ktoś ciągle rzuca w ciebie zepsutymi mandarynkami. Lou bez przerwy to robił. Oddawałam mu wszystkim, co miałam pod ręką. To szmatą, to znowu jakiś zgniłym bananem. Było ciekawie, to fakt. Ale teraz mojego białego topu, białym nazwać już nie mogę. Cały jest różnokolorowych plamach z owoców i warzyw. 
- Gotowe - powiedziałam, gdy wreszcie skończyliśmy - Możemy już iść.
- Jasne - Lou uśmiechnął się i otworzył przede mną drzwi sklepu - Panie przodem.
- Dziękuję - powiedziałam przyjacielsko i opuściłam warzywniak. Louis wyszedł tuż za mną. Zamknęłam drzwi na klucz i zaczęliśmy podążać w stronę mojego domu.
- Wiesz - zaczął chłopak - Pierwszy raz cieszę się z napaści fanek. Gdyby nie one, nigdy nie przyszedłbym do twojego sklepu i nie poznał ciebie - spuścił wzrok i począł patrzeć się na swoje buty. Chyba chciał uniknąć spotkania mojego spojrzenia w tym momencie.
- Też się cieszę - spojrzałam na Lou i obdarzyłam go najładniejszym uśmiechem, jaki tylko potrafiłam.

     Gdy dotarliśmy do mojego domu, Louis wręczył mi banana.
- Co to ma być ? - zapytałam zaskoczona
- Banan. Nie widać ? - odpowiedział chłopak z zadziornym uśmieszkiem
- Wiesz, że nie o to mi chodziło. Chciałam wiedzieć, dlaczego mi go dajesz.
-  Bo chciałem, żebyś miała jakąś pamiątkę z naszego spotkania. - uśmiechnął się szeroko - A teraz wybacz, ale muszę wracać do domu. Do zobaczenia - powiedział chłopak i przytulił mnie na pożeganie.
- Dziękuję. I mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
Na te słowa chłopak wypuścił mnie ze swoich ramion, pocałował w policzek i odszedł. Lou szedł przed siebie, a ja stałam jak ten słup soli pod domem i trzymał tego banana w ręku. Popatrzyłam na żółty owoc w mojej dłoni i zaczęłam się do niego uśmiechać. Było to spowodowane faktem, że na jego skórce markerem był napisany numer telefonu. A pod nim słowa 'Zadzwoń. Louis xx'. Miałam ochotę wyciągnąć telefon i zrobić to w tamtej chwili, ale wziąłby mnie za wariatkę. Weszłam więc do domu, wzięłam z kuchni coś do zjedzenia i poszłam do swojego pokoju.

     Usiadłam na łóżku, wzięłam do rąk laptopa i poczęłam sprawdzać aktualności. Na twitterze wszyscy podawali dalej tweeta Louisa mówiącego: 'Jaki cudowny dzień ! Czekam na powtórkę :)'. Przez chwilę miałam wrażenie, że jego treść jest o naszym dzisiejszym spotkaniu. Nie sądziłam, że moje przypuszczenia są prawdziwe i w tej błogiej nieświadomości zasnęłam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No i jest pierwszy rozdział na moim blogu. Mam nadzieję, że się podobał. Może za dużo akcji w nim dzisiaj nie było, ale postaram się ją rozkręcić :) Jeśli przeczytaliście, to proszę o szczere opinie w komentarzach. Każdy z nich będę traktowała jako motywację do dalszego działania i ewentualnych poprawek. Następny rozdział powinien się pojawić jeszcze w tym tygodniu. Nie wiem jak często będę dodawała kolejne rozdziały, ale wydaje mi się, że co najmniej jeden tygodniowo. Kocham was xoxo

      


4 komentarze:

  1. świetny rozdział! Czekam na następny z niecierpliwością. Informuj mnie na twitterze, okej? @truskawkowa11

    OdpowiedzUsuń
  2. Nominuję Cię do The Versatile Blogger więcej informacji tutaj ->http://without-reason69.blogspot.com/2013/03/the-versatile-blogger.html :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny :)
    Na pewno będę wpadała częściej <3
    Pisz , pisz i pisz ♥
    Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów :D
    Powodzenia :* Pisz!

    OdpowiedzUsuń