Obudziły
mnie rano promienie słońca wpadające przez okno do mojego pokoju. Uśmiech od
razu pojawił się na mojej twarzy, gdy uświadomiłam sobie, że wczorajsze
wydarzenia są prawdziwe. ‘To nie był sen.
Ja naprawdę poznałam Louisa Tomlinsona’ mówiłam do siebie w myślach. Czułam
się taka szczęśliwa. Jako, że dzisiaj była sobota, postanowiłam spotkać się z
CeCe. W weekendy na szczęście żadna z nas nie musiała pracować. Ani ja w
warzywniaku, ani przyjaciółka w kawiarni. Szybko więc wstałam z łóżka,
ogarnęłam się, nałożyłam lekki makijaż i jeszcze ubrana w piżamę, zeszłam na
śniadanie. Moich rodziców nie było w domu. Oboje wychodzili do pracy zanim
zdążyłam wstać. Szkoda, ale przez to widuję się z nimi tylko wieczorami. Zrobiłam
sobie tosty i kawę. Z tak przygotowanym posiłkiem poszłam do salonu na kanapę.
Włączyłam telewizor, chcąc się trochę zrelaksować. W telewizji jak zwykle nie
było nic ciekawego. To polityka, to znowu jakieś latynoskie opery mydlane…W
końcu znalazłam kanał muzyczny i zatrzymałam się na nim. To była jedyna stacja,
na której zawsze dało się znaleźć coś interesującego. Było to dziwne, bo
posiadam około 300 kanałów telewizyjnych…Zawsze mnie to zastanawiało…
Skończywszy posiłek, wyłączyłam odbiornik i
postanowiłam zadzwonić do przyjaciółki.
- Halo ? – odebrała zaspanym
głosem dziewczyna.
- Wstawaj śpiochu ! –
odpowiedziałam radośnie – Musimy się dzisiaj spotkać ! Mam ci tyle do
opowiedzenia !
- Gdzie i o której ? – zapytała CeCe,
próbując ogarnąć, co się dzieje.
- Może w naszym miejscu ? Tak
około 12 ?
- Ok. To się widzimy – rzekła przyjaciółka
i rozłączyła się.
Nasze miejsce…Tak naprawdę to nic
szczególnego. To tylko stolik numer 3 pod oknem w kawiarni ‘Planet Muffin’.
Zawsze się tam spotykamy i zamawiamy te same rzeczy. Dla każdej po latte
machiato i muffince czekoladowej z budyniem waniliowym. Wszyscy kelnerzy nas
tam znają. Wcale się nie dziwię. W końcu przychodzimy tam co najmniej raz w
tygodniu od jakichś 5 lat.
Spojrzałam
na zegarek. Była 10.30. Stwierdziłam, że mam jeszcze sporo czasu, więc wzięłam
się za lekturę ‘Władcy Pierscieni’. Film jest jednym z moich ulubionych, a
jakimś cudem książkę zaczęłam czytać dopiero tydzień temu. Nie wiem dlaczego nie
zrobiłam tego wcześniej. Przecież kocham fantasy…
Około
11.20 poszłam się przebrać, a następnie udałam się na przystanek autobusowy.
Moja ulubiona kawiarnia była za daleko, by iść teraz do niej na pieszo. W autobusie nie było za dużo ludzi. Jest
sobota i pewnie niewiele osób wychodzi z domu.
Weekendy zazwyczaj wszyscy wolą spędzać w gronie rodzinnym, w spokoju i
bez ogólnego zgiełku jaki panuje na ulicach Londynu. Przemierzając miasto,
oglądałam wszystko, co działo się za szybą. Niezbyt interesujące widoki. Nikogo
nie było na ulicach, nikt nie spacerował, nie zmierzał do pracy, do sklepu, czy
gdzie by tam jeszcze mógł. Ogólnie cisza i spokój. Po około 25 minutach jazdy,
dotarłam na mój przystanek. Wysiadłam z autobusu i zaczęłam podążać w stronę
kawiarni.
Gdy dotarłam na miejsce, CeCe już tam na mnie
czekała. Wyglądała jakoś dziwnie. Była taka jakaś szczęśliwa. Ale tak inaczej
niż zwykle. Zazwyczaj po prostu uśmiechała się i wyglądała jak każdy normalny
człowiek. A w tamtym momencie szczerzyła się do serwetki jak głupi do sera. Nie
wiedziałam, o co jej chodzi. Czyżby mi o czymś nie mówiła ? Postanowiłam
zakończyć już te domysły i podeszłam do naszego stolika. Przyjaciółka, gdy
tylko mnie zobaczyła, rzuciła mi się na szyję, krzycząc ‘Ally ! Jak dobrze, że przyszłaś !’. Po chwili wypuściła mnie z
uścisku, a ja próbowałam złapać oddech.
- Też się cieszę, że cię widzę
CeCe – odpowiedziałam, gdy byłam w stanie wydobyć z siebie jakiekolwiek słowa –
Skąd u ciebie taki entuzjazm ?
- Emmm…może lepiej zamówmy –
próbowała zmienić temat – Andrew ! – zawołała do kelnera, znajdującego się
najbliżej – Poprosimy to, co zwykle.
Teraz to już zupełnie byłam
zdezorientowana. O co jej znowu chodziło ? Tak się ucieszyła na mój widok, a
teraz nawet nie chce o tym rozmawiać ? Dziwne…Chwila ! Jak mogłam wcześniej na
to nie wpaść. Przecież ona zawsze się tak zachowuje, jeśli John ma coś z tym
wspólnego. Znając tego chłopaka, zaczęłam się bać, w co znowu wpakował on moją
kochaną przyjaciółkę.
- No więc… - zaczęłam, próbując
jakoś nakłonić dziewczynę do zwierzeń – Jak tam ci się układa z John’em ?
Byłam pewna, że odpowie mi
milczeniem albo jakimiś zdawkowymi informacjami. A ona uśmiechnęła się jeszcze szerzej
i zaczęła i opowiadać całą historię:
- Z John’em jest cudownie ! Nawet
nie wiesz jak ja go kocham ! – rozpoczęła swój wywód CeCe – Zawsze było mi z nim
świetnie, ale teraz to jest po prostu bajka, a nie życie. Wczoraj zabrał mnie
po pracy na randkę. Nie mówił, że po mnie przyjdzie. To było totalne
zaskoczenie ! – w tym momencie już poczułam, że ta historia zajmie nam dość
długą chwilę – Najpierw poszliśmy na spacer po parku. Chodziliśmy tak w siebie wtuleni
przez jakieś 2 godziny ! Nawet nie wiem, kiedy to minęło. No, ale mniejsza.
Przejdźmy do sedna sprawy. Po jakże uroczym spacerze, poszliśmy na romantyczną
kolację do najlepszej z londyńskich restauracji. Stolik już na nas czekał.
Pięknie zastawiony, na środku bukiet czerwonych róż…To wszystko wyglądało po
prostu przepięknie ! John powiedział, że on za wszystko zapłaci i mogę zamówić,
co tylko zechcę. A niektóre dania tam
kosztują ponad 100 funtów ! Jaki z niego dżentelmen. – w tym momencie Andrew
przyniósł nasze zamówienie. Ucieszyłam się, bo może CeCe jak zacznie jeść, to
przestanie gadać. Kocham moją przyjaciółkę, ale jak zacznie jakiś wywód,
zwłaszcza o swoim chłopaku, to końca nie widać – No i tak jedliśmy nasze dania,
gdy nagle, John uklęknął przede mną. Tak ! Dobrze słyszałaś ! Uknlęknął ! I
wiesz co powiedział ? – tutaj upiła łyk kawy, a ja przez 5 sekund mogłam
napawać się dźwiękiem słodkiej, jakże upragnionej ciszy – Cytuję: ‘CeCe, jesteś najlepszym, co mnie w życiu
spokało. Kiedy cię ujrzałem, od razu się w tobie zakochałem. Pamiętam ten
dzień, jakby to było wczoraj. Miałaś na sobie czarną spódniczkę w serduszka i
białą koszulkę. Wyglądałaś bajecznie ! Zastanawiałem się, jak do ciebie
zagadać. Gdy w końcu zebrałem się w sobie, a ty mi dałaś swój numer, czułem, że
to nie będzie zwykła znajomość. Było w tobie coś szczególnego, co mówiło mi, że
jesteśmy dla siebie przeznaczeni i powinniśmy spędzić ze sobą resztę życia.
Więc teraz, tu w tej restauracji, postanowiłem spełnić to przeczucie. Moja
najdroższa CeCe, czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie ?’ – w tym
momencie podniosłam wzrok na przyjaciółkę i zauważyłam, że cała jest zalana
łzami. Nic dziwnego, iż pod koniec opowieści głos zaczął jej się łamać.
- Wow. A co ty mu odpowiedziałaś ?
Zgodziłaś się ? – zapytałam, chcąc wyciągnąć od niej tą informację jak
najszybciej.
- No oczywiście, że się zgodziłam
głuptasie – odparła i otarła łzy z policzków – Myślisz, że gdybym się nie
zgodziła, to siedziałabym tu teraz taka szczęśliwa ?
- Pewnie nie – odparłam zrezygnowana,
chociaż wiedziałam, że wcale nie oczekiwała odpowiedzi – Ale wiesz, że John…
- Wiem. Mówiłaś mi już setki razy –
CeCe nie dała mi dokończyć – Nigdy nie przepadałaś za John’em, ale proszę, zrób
to dla mnie i spróbuj go zaakceptować
- Dobrze mogę spróbować –
uśmiechnęłam się do przyjaciółki i poczęłam spożywać moją muffinkę.
Siedziałyśmy
przez dłuższą chwilę w milczeniu jedząc babeczki i popijając kawę. Nagle CeCe
chyba sobie o czymś przypomniała, bo zauważyłam ten charakterystyczny błysk w
jej oku.
- A o czym ty chciałaś ze mną
porozmawiać ? – spytała, przełykając ostatnie kęsy muffinki
- Bo wiesz…Poznałam kogoś… -
spuściłam wzrok i udawałam zainteresowanie blatem stolika. Nie chciałam, żeby
zobaczyła, jak się rumienię, a czułam, że jestem czerwona jak burak.
- Serio ? Kogo ? Kto to jest ?
Znam go ? Jak wygląda ? Ile ma lat ? Kiedy się z nim spotykasz ? – zarzuciła
mnie lawiną pytań, a ja nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Po prostu na
jakiekolwiek wspomnienie o Louisie, zatapiałam się w jego błękitnych jak ocean
oczach. – No dalej. Opowiadaj – nalegała dziewczyna, co w końcu doprowadziło do
mojej odpowiedzi
- Poznałam go wczoraj w
warzywniaku – zachciało mi się śmiać. Jak to w ogóle brzmi ? ‘Poznałam go w warzywniaku’. Bardzo romantyczne
miejsce na poznanie kogoś nowego. Tłumiąc swój chichot, kontynuowałam – Wpadł do
niego jak oszalały i prosił o schronienie.
- To chyba jakiś wariat ! –
wybuchnęła śmiechem koleżanka, a ja próbując jej nie zabić, mówiłam dalej
- To żaden szaleniec ! To, nie
uwierzysz, ale to… - przerwałam, by zbudować odrobinę napięcia – Louis Tomlinson
!
CeCe mi chyba nie uwierzyła.
Wypluła z ust swoją kawę i krzyknęła:
- Louis ?! Tomlinson ?! Ale, że
jak ?! Jak to możliwe ?!
Zakryłam jej usta rękami, chcąc
uniknąć nadmiernego zainteresowania nami pozostałych klientów. Zamówiłyśmy po
jeszcze jednej babeczce i na spokojnie opowiedziałam jej całą historię.
Przyjaciółka stale patrzyła na mnie zdumionym wzrokiem. Chyba fakt, że znam 1/5
One Direction ją przerósł. CeCe nigdy nie była taką directionerką jak ja, ale
starała się być na bieżąco z ich życiem.
- No i co teraz ? – zapytała –
Kiedy się z nim spotkasz ?
- No więc…Ja tak jakby jeszcze do
niego nie zadzwoniłam
- To na co ty czekasz dziewczyno ?
Wracaj do domu bierz banana do ręki i umów się z nim ! – ostatnie zdanie
wykrzyczała tak głośno, że wszyscy w kawiarni byli w stanie je usłyszeć. Od
razu po całym lokalu rozległy się tłumione śmiechy. Czemu tu się dziwić ? W
końcu CeCe kazała mi wziąć do ręki banana i się umówić. Ale to musiało
zabrzmieć.
- Ok. Już wracam do domu. Dzięki
za spotkanie – ucałowałam przyjaciółkę w policzek, zapłaciłam za swój posiłek i
poszłam w stronę przystanku.
Gdy
dotarłam do domu, od razu pobiegłam do swojego pokoju w poszukiwaniu
upragnionego banana. Znalazłam ! Szybko wpisałam numer na klawiaturze mojego
telefonu, ale nie wiedziałam, co mam powiedzieć Louisowi. Jeśli oczywiście
odbierze telefon. I tak stałam z jakieś 15 minut, zastanawiając się, co mam
zrobić. Pozostaje jedno pytanie: ‘Zadzwonić
czy nie zadzwonić ?’
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i jest drugi rozdział. Trochę długo mi to zajęło, ale nie miałam czasu. Jak już mówiłam będę dodawała chociaż jeden w tygodniu. Dodawajcie się do obserwatorów i piszcie swoje twittery w komentarzach. Będę informować o nowych rozdziałach. A tymczasem, jak myślicie ? Co zrobi Ally ? Zadzwoni ? Czy może jednak zrezygnuje ?
TA CECE JEST SUPER !
OdpowiedzUsuńCECE RZĄDZI \m/ !
OdpowiedzUsuń#CECILIAN FOREVER ♥
OdpowiedzUsuńRaquel, jestem z Ciebie dumna! ♥
OdpowiedzUsuńświetne, świetne, świetne! A to zdanie z tym bananem mnie rozwaliło. XD Według mnie Ally zadzwoni do Louisa. :D Jak nie to cię uduszę! :D Oczywiście żartowałam.
OdpowiedzUsuńZadzwoni ,a jak nie to Lou zadzwoni ♥
OdpowiedzUsuń|SPAM|
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam Cię na czwarty rozdział mojego opowiadania. Mam nadzieje, że Ci się spodoba i szczerze go skomentujesz. love-magic-mistakes.blogspot.com
Przepraszam za spam♥