niedziela, 24 marca 2013

Rozdział 2.



                Obudziły mnie rano promienie słońca wpadające przez okno do mojego pokoju. Uśmiech od razu pojawił się na mojej twarzy, gdy uświadomiłam sobie, że wczorajsze wydarzenia są prawdziwe. ‘To nie był sen. Ja naprawdę poznałam Louisa Tomlinsona’ mówiłam do siebie w myślach. Czułam się taka szczęśliwa. Jako, że dzisiaj była sobota, postanowiłam spotkać się z CeCe. W weekendy na szczęście żadna z nas nie musiała pracować. Ani ja w warzywniaku, ani przyjaciółka w kawiarni. Szybko więc wstałam z łóżka, ogarnęłam się, nałożyłam lekki makijaż i jeszcze ubrana w piżamę, zeszłam na śniadanie. Moich rodziców nie było w domu. Oboje wychodzili do pracy zanim zdążyłam wstać. Szkoda, ale przez to widuję się z nimi tylko wieczorami. Zrobiłam sobie tosty i kawę. Z tak przygotowanym posiłkiem poszłam do salonu na kanapę. Włączyłam telewizor, chcąc się trochę zrelaksować. W telewizji jak zwykle nie było nic ciekawego. To polityka, to znowu jakieś latynoskie opery mydlane…W końcu znalazłam kanał muzyczny i zatrzymałam się na nim. To była jedyna stacja, na której zawsze dało się znaleźć coś interesującego. Było to dziwne, bo posiadam około 300 kanałów telewizyjnych…Zawsze mnie to zastanawiało…

                 Skończywszy posiłek, wyłączyłam odbiornik i postanowiłam zadzwonić do przyjaciółki.
- Halo ? – odebrała zaspanym głosem dziewczyna.
- Wstawaj śpiochu ! – odpowiedziałam radośnie – Musimy się dzisiaj spotkać ! Mam ci tyle do opowiedzenia !
- Gdzie i o której ? – zapytała CeCe, próbując ogarnąć, co się dzieje.
- Może w naszym miejscu ? Tak około 12 ?
- Ok. To się widzimy – rzekła przyjaciółka i rozłączyła się.
Nasze miejsce…Tak naprawdę to nic szczególnego. To tylko stolik numer 3 pod oknem w kawiarni ‘Planet Muffin’. Zawsze się tam spotykamy i zamawiamy te same rzeczy. Dla każdej po latte machiato i muffince czekoladowej z budyniem waniliowym. Wszyscy kelnerzy nas tam znają. Wcale się nie dziwię. W końcu przychodzimy tam co najmniej raz w tygodniu od jakichś 5 lat.

                Spojrzałam na zegarek. Była 10.30. Stwierdziłam, że mam jeszcze sporo czasu, więc wzięłam się za lekturę ‘Władcy Pierscieni’. Film jest jednym z moich ulubionych, a jakimś cudem książkę zaczęłam czytać dopiero tydzień temu. Nie wiem dlaczego nie zrobiłam tego wcześniej. Przecież kocham fantasy…

                Około 11.20 poszłam się przebrać, a następnie udałam się na przystanek autobusowy. Moja ulubiona kawiarnia była za daleko, by iść teraz do niej na pieszo.  W autobusie nie było za dużo ludzi. Jest sobota i pewnie niewiele osób wychodzi z domu.  Weekendy zazwyczaj wszyscy wolą spędzać w gronie rodzinnym, w spokoju i bez ogólnego zgiełku jaki panuje na ulicach Londynu. Przemierzając miasto, oglądałam wszystko, co działo się za szybą. Niezbyt interesujące widoki. Nikogo nie było na ulicach, nikt nie spacerował, nie zmierzał do pracy, do sklepu, czy gdzie by tam jeszcze mógł. Ogólnie cisza i spokój. Po około 25 minutach jazdy, dotarłam na mój przystanek. Wysiadłam z autobusu i zaczęłam podążać w stronę kawiarni.

                 Gdy dotarłam na miejsce, CeCe już tam na mnie czekała. Wyglądała jakoś dziwnie. Była taka jakaś szczęśliwa. Ale tak inaczej niż zwykle. Zazwyczaj po prostu uśmiechała się i wyglądała jak każdy normalny człowiek. A w tamtym momencie szczerzyła się do serwetki jak głupi do sera. Nie wiedziałam, o co jej chodzi. Czyżby mi o czymś nie mówiła ? Postanowiłam zakończyć już te domysły i podeszłam do naszego stolika. Przyjaciółka, gdy tylko mnie zobaczyła, rzuciła mi się na szyję, krzycząc ‘Ally ! Jak dobrze, że przyszłaś !’. Po chwili wypuściła mnie z uścisku, a ja próbowałam złapać oddech.
- Też się cieszę, że cię widzę CeCe – odpowiedziałam, gdy byłam w stanie wydobyć z siebie jakiekolwiek słowa – Skąd u ciebie taki entuzjazm ?
- Emmm…może lepiej zamówmy – próbowała zmienić temat – Andrew ! – zawołała do kelnera, znajdującego się najbliżej – Poprosimy to, co zwykle.
Teraz to już zupełnie byłam zdezorientowana. O co jej znowu chodziło ? Tak się ucieszyła na mój widok, a teraz nawet nie chce o tym rozmawiać ? Dziwne…Chwila ! Jak mogłam wcześniej na to nie wpaść. Przecież ona zawsze się tak zachowuje, jeśli John ma coś z tym wspólnego. Znając tego chłopaka, zaczęłam się bać, w co znowu wpakował on moją kochaną przyjaciółkę.
- No więc… - zaczęłam, próbując jakoś nakłonić dziewczynę do zwierzeń – Jak tam ci się układa z John’em ?
Byłam pewna, że odpowie mi milczeniem albo jakimiś zdawkowymi informacjami. A ona uśmiechnęła się jeszcze szerzej i zaczęła i opowiadać całą historię:
- Z John’em jest cudownie ! Nawet nie wiesz jak ja go kocham ! – rozpoczęła swój wywód CeCe – Zawsze było mi z nim świetnie, ale teraz to jest po prostu bajka, a nie życie. Wczoraj zabrał mnie po pracy na randkę. Nie mówił, że po mnie przyjdzie. To było totalne zaskoczenie ! – w tym momencie już poczułam, że ta historia zajmie nam dość długą chwilę – Najpierw poszliśmy na spacer po parku. Chodziliśmy tak w siebie wtuleni przez jakieś 2 godziny ! Nawet nie wiem, kiedy to minęło. No, ale mniejsza. Przejdźmy do sedna sprawy. Po jakże uroczym spacerze, poszliśmy na romantyczną kolację do najlepszej z londyńskich restauracji. Stolik już na nas czekał. Pięknie zastawiony, na środku bukiet czerwonych róż…To wszystko wyglądało po prostu przepięknie ! John powiedział, że on za wszystko zapłaci i mogę zamówić, co tylko zechcę.  A niektóre dania tam kosztują ponad 100 funtów ! Jaki z niego dżentelmen. – w tym momencie Andrew przyniósł nasze zamówienie. Ucieszyłam się, bo może CeCe jak zacznie jeść, to przestanie gadać. Kocham moją przyjaciółkę, ale jak zacznie jakiś wywód, zwłaszcza o swoim chłopaku, to końca nie widać – No i tak jedliśmy nasze dania, gdy nagle, John uklęknął przede mną. Tak ! Dobrze słyszałaś ! Uknlęknął ! I wiesz co powiedział ? – tutaj upiła łyk kawy, a ja przez 5 sekund mogłam napawać się dźwiękiem słodkiej, jakże upragnionej ciszy – Cytuję: ‘CeCe, jesteś najlepszym, co mnie w życiu spokało. Kiedy cię ujrzałem, od razu się w tobie zakochałem. Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj. Miałaś na sobie czarną spódniczkę w serduszka i białą koszulkę. Wyglądałaś bajecznie ! Zastanawiałem się, jak do ciebie zagadać. Gdy w końcu zebrałem się w sobie, a ty mi dałaś swój numer, czułem, że to nie będzie zwykła znajomość. Było w tobie coś szczególnego, co mówiło mi, że jesteśmy dla siebie przeznaczeni i powinniśmy spędzić ze sobą resztę życia. Więc teraz, tu w tej restauracji, postanowiłem spełnić to przeczucie. Moja najdroższa CeCe, czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie ?’ – w tym momencie podniosłam wzrok na przyjaciółkę i zauważyłam, że cała jest zalana łzami. Nic dziwnego, iż pod koniec opowieści głos zaczął jej się łamać.
- Wow. A co ty mu odpowiedziałaś ? Zgodziłaś się ? – zapytałam, chcąc wyciągnąć od niej tą informację jak najszybciej.
- No oczywiście, że się zgodziłam głuptasie – odparła i otarła łzy z policzków – Myślisz, że gdybym się nie zgodziła, to siedziałabym tu teraz taka szczęśliwa ?
- Pewnie nie – odparłam zrezygnowana, chociaż wiedziałam, że wcale nie oczekiwała odpowiedzi – Ale wiesz, że John…
- Wiem. Mówiłaś mi już setki razy – CeCe nie dała mi dokończyć – Nigdy nie przepadałaś za John’em, ale proszę, zrób to dla mnie i spróbuj go zaakceptować
- Dobrze mogę spróbować – uśmiechnęłam się do przyjaciółki i poczęłam spożywać moją muffinkę.

                Siedziałyśmy przez dłuższą chwilę w milczeniu jedząc babeczki i popijając kawę. Nagle CeCe chyba sobie o czymś przypomniała, bo zauważyłam ten charakterystyczny błysk w jej oku.
- A o czym ty chciałaś ze mną porozmawiać ? – spytała, przełykając ostatnie kęsy muffinki
- Bo wiesz…Poznałam kogoś… - spuściłam wzrok i udawałam zainteresowanie blatem stolika. Nie chciałam, żeby zobaczyła, jak się rumienię, a czułam, że jestem czerwona jak burak.
- Serio ? Kogo ? Kto to jest ? Znam go ? Jak wygląda ? Ile ma lat ? Kiedy się z nim spotykasz ? – zarzuciła mnie lawiną pytań, a ja nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Po prostu na jakiekolwiek wspomnienie o Louisie, zatapiałam się w jego błękitnych jak ocean oczach. – No dalej. Opowiadaj – nalegała dziewczyna, co w końcu doprowadziło do mojej odpowiedzi
- Poznałam go wczoraj w warzywniaku – zachciało mi się śmiać. Jak to w ogóle brzmi ? ‘Poznałam go w warzywniaku’. Bardzo romantyczne miejsce na poznanie kogoś nowego. Tłumiąc swój chichot, kontynuowałam – Wpadł do niego jak oszalały i prosił o schronienie.
- To chyba jakiś wariat ! – wybuchnęła śmiechem koleżanka, a ja próbując jej nie zabić, mówiłam dalej
- To żaden szaleniec ! To, nie uwierzysz, ale to… - przerwałam, by zbudować odrobinę napięcia – Louis Tomlinson !
CeCe mi chyba nie uwierzyła. Wypluła z ust swoją kawę i krzyknęła:
- Louis ?! Tomlinson ?! Ale, że jak ?! Jak to możliwe ?!
Zakryłam jej usta rękami, chcąc uniknąć nadmiernego zainteresowania nami pozostałych klientów. Zamówiłyśmy po jeszcze jednej babeczce i na spokojnie opowiedziałam jej całą historię. Przyjaciółka stale patrzyła na mnie zdumionym wzrokiem. Chyba fakt, że znam 1/5 One Direction ją przerósł. CeCe nigdy nie była taką directionerką jak ja, ale starała się być na bieżąco z ich życiem.
- No i co teraz ? – zapytała – Kiedy się z nim spotkasz ?
- No więc…Ja tak jakby jeszcze do niego nie zadzwoniłam
- To na co ty czekasz dziewczyno ? Wracaj do domu bierz banana do ręki i umów się z nim ! – ostatnie zdanie wykrzyczała tak głośno, że wszyscy w kawiarni byli w stanie je usłyszeć. Od razu po całym lokalu rozległy się tłumione śmiechy. Czemu tu się dziwić ? W końcu CeCe kazała mi wziąć do ręki banana i się umówić. Ale to musiało zabrzmieć.
- Ok. Już wracam do domu. Dzięki za spotkanie – ucałowałam przyjaciółkę w policzek, zapłaciłam za swój posiłek i poszłam w stronę przystanku.

                Gdy dotarłam do domu, od razu pobiegłam do swojego pokoju w poszukiwaniu upragnionego banana. Znalazłam ! Szybko wpisałam numer na klawiaturze mojego telefonu, ale nie wiedziałam, co mam powiedzieć Louisowi. Jeśli oczywiście odbierze telefon. I tak stałam z jakieś 15 minut, zastanawiając się, co mam zrobić. Pozostaje jedno pytanie: ‘Zadzwonić czy nie zadzwonić ?’

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No i jest drugi rozdział. Trochę długo mi to zajęło, ale nie miałam czasu. Jak już mówiłam będę dodawała chociaż jeden w tygodniu. Dodawajcie się do obserwatorów i piszcie swoje twittery w komentarzach. Będę informować o nowych rozdziałach. A tymczasem, jak myślicie ? Co zrobi Ally ? Zadzwoni ? Czy może jednak zrezygnuje ?

7 komentarzy:

  1. TA CECE JEST SUPER !

    OdpowiedzUsuń
  2. CECE RZĄDZI \m/ !

    OdpowiedzUsuń
  3. #CECILIAN FOREVER ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Raquel, jestem z Ciebie dumna! ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. świetne, świetne, świetne! A to zdanie z tym bananem mnie rozwaliło. XD Według mnie Ally zadzwoni do Louisa. :D Jak nie to cię uduszę! :D Oczywiście żartowałam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zadzwoni ,a jak nie to Lou zadzwoni ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. |SPAM|
    Serdecznie zapraszam Cię na czwarty rozdział mojego opowiadania. Mam nadzieje, że Ci się spodoba i szczerze go skomentujesz. love-magic-mistakes.blogspot.com
    Przepraszam za spam♥

    OdpowiedzUsuń